- 2 stycznia 2018
Podsumowanie 2017. Krótko, zwięźle i treściwie.

Pierwszej połowy roku nie pamiętam, więc jakoś nie bardzo bierze mnie na wspominki, ale za to druga część 2017 zdecydowanie nadrobiła straty i ostro werżnęła mi się w pamięć.
Czerwiec zaczęłam od tego, że podczas imprezy integracyjnej pod wpływem wyskokowych trunków rzuciłam swojemu przełożonemu, że rezygnuję z pracy… Powiem tak, pojechałam po bandzie.
Potem jak już stwierdziłam, że ciężko będzie to odkręcić to w sierpniu zorganizowałam największą ever i prawdopodobnie last (tak dużą) sesję zdjęciową dla swojej marki czyli Good Inside. Hardcore połączony z samodestrukcją. Za to, że ściągnęłam tyle produktów do zdjęć i jeszcze wymyśliłam 2 lokalizacje w 2 dni, powinnam siebie wybiczować. Zastanawiałam się tylko, kiedy Przemysław to wszystko pierdyknie i zrzuci mnie ze schodów 2-giego piętra w kamienicy, w której robiliśmy zdjęcia i której w ogóle na nich nie widać… Oj działo się, działo.
Jak wydawało mi się, że szarpnęliśmy najtrudniejsze to rzeczywiście, wydawało mi się… Na 2 miesiące ugrzęźliśmy ze stroną internetową. Po co zrobić stronę na np. 500 produktów, skoro można ich mieć 1 500! Jestem miszczem zakrzywiania czasoprzestrzeni i zrobiliśmy sklep w 2 miesiące, który powinniśmy budować przez rok. I zamiast tyłki wysmażyć na jakieś rajskiej plaży to my tyłki odparzaliśmy od fotela biurowego, który mamy co prawda dobry, ale na 14 godzin przed komputerem się jednak nie nadaje.
Kolejne 2 miesiące to poprawki do strony. I kolejne sesje zdjęciowe, ale już tylko naszych produktów na białym tle. I uwaga, jeśli ktoś myśli, że jest to etap luzu to nie! Nawet przy zwykłych zdjęciach jest noszenie mebli. Jak tak dalej z tym dźwiganiem pójdzie to któregoś dnia (tak jak w kawale) dostanę pismo od ZUS-u, że już mogę przechodzić na czerwonym.
No, ale ten rok to też dobre rzeczy. Po pierwsze decyzja, że startujemy z Good Inside. 1,5 roku przygotowań aby na imprezie integracyjnej w starej firmie rzucić ok. 3 nad ranem, że otwieram swój biznes. Można? Można!
Z jednej strony sesja zdjęciowa dała nam mocno po plecach, ale z drugiej strony trudy te wynagrodził nam fakt, że poznaliśmy niesamowitych ludzi, z którymi zaczęliśmy współpracować. Mam na myśli wszystkich naszych producentów, którzy obdarzyli nas zaufaniem i pomogli na samym początku, chociaż co niektórzy drapali się w głowę. Wiem o tym, widziałam ukradkiem :p
2017 to pierwsze koty za płoty jeśli chodzi o targi i wystawienie się podczas X Europejskiego Forum Gospodarczego i np. spotkanie z Włodzimierzem Cimoszewiczem oraz targi Kitchen & Dining Room
w Warszawie. To także decyzja, że wystawiamy się na 4DD w 2018 roku w Katowicach oraz szybki strzał, że pojawimy się jeszcze w jednym miejscu ale to na razie top sikret.
To też poznanie podobnych do mnie szaleńców designu, takich jak Magda, Aga i Marcin i mam tu na myśli zespół PLN Design! Krejzinest i hapinest. Razem rozwalimy 2018 rok!
W tym magicznym 2017 roku pojawiły się także na stronie nasze kredki!
https://good-inside.com/kategorie/nasze-projekty/pencil-system/ Proud of.
I jeszcze kilka innych, ale ponieważ miało być krótko, zwięźle i treściwie to nie mogę się tak cała odkryć.
W 2018 to się dopiero będzie działo! I nie chodzi o rozbieranie, ale ubieranie wnętrz dobrym polskim designem.
See ya!
Małgo